Czuję bliską więź z księżycem. Myślę sobie o nim – Siostra Księżyc. Dlaczego siostra? Bo księżyc aż kipi od kobiecej energii. W starożytności był uosobieniem Bogini. U Egipcjan – Izydy, u Greków – Seleny, u Rzymian – Luny.
Co miesiąc, podczas pełni przyrządzam eliksir księżycowy. To moje cykliczne święto celebrowania energii zaklętej w ziołach. I obfitości. Bo pełnia to dla mnie stan, w którym niczego nie brakuje.
Świeże zioła, prosto z ogrodu i łąk zalewam zimną wodą. W mojej ulubionej karafce, pamiątce po babci. W wyborze składników zdaję się na intuicję. Po zachodzie słońca przekraczam furtkę ogrodu, a czasem idę dalej – na pola. Zrywam to, co kusi mnie najbardziej, przyciąga wzrok, woła. Moja intencja na najbliższy miesiąc to delikatność, empatia i wrażliwość. Cechy, które chcę u siebie wzmocnić.
Wypełniam więc karafkę roślinami, które budzą we mnie takie skojarzenia i emocje. W ten sposób w moim czerwcowym eliksirze księżycowym znalazły się aromatyczne płatki róży, miękkie wierzchołki młodych pokrzyw, koszyczki rumianku, aksamitne listki szałwii, kwiaty dziewanny, płatki nagietka i ażurowe listki bylicy boże drzewko.
Karafkę zostawiam na tarasie. Powierzam objęciom księżyca, energii płynącej z jego mocnego blasku. Oddaję nocy i czającej się w niej tajemnicy.
Wczesnym rankiem, tuż po wstaniu wypijam zimny, ziołowy wyciąg. Na powitanie nowego dnia. Ma subtelny smak i delikatny aromat. I z każdym łykiem budzą się we mnie uśpione marzenia. I przepełnia mnie poczucie wdzięczności za wszystko co posiadam, za miejsce gdzie mam szczęście mieszkać i realizować swoją opowieść.
Ten comiesięczny rytuał wzmacnia we mnie poczucie bliskiego związku z ziemią i kosmicznymi rytmami życia. I dziedzictwem kobiet. Zielarek, akuszerek, babek, szamanek.
Czerwcowa pełnia księżyca była w tym roku wyjątkowa. Przypadła w przesilenie letnie, najdłuższy dzień roku i początek lata. Miała nazwę jak z baśni. Pełnia Truskawkowego Księżyca. Wtedy gdy truskawki są dojrzałe do granic możliwości, znajdujący się blisko horyzontu księżyc też miał czerwonawy odcień.
Według tradycji ludowej pełnia to najlepszy czas na zbieranie ziół – osiągają wtedy apogeum swoich leczniczych mocy. Podobnie dzieje się podczas Nocy Kupały. Połączenie pełni i przesilenia to już prawdziwe ziołowe fajerwerki. Czas szczególny. Ostatnia taka pełnia była w 1948 roku.
A Ty jakie masz rytuały? Czy nastawisz swój własny eliksir księżycowy?
Piękne!
za tydzień następna pełnia, muszę też coś przyrządzić
pozdrawiam
ale świetny blog, jakby specjalnie dla mnie, piękne zdjęcia! cieszę się, że trafiłam tutaj.
Tasia i Czarodziejko z Księżyca, cieszę się, że blog się podoba. Mam nadzieję, że już szykujecie swoje własne eliksiry księżycowe.
Czasem sama czuję się jak naczynie wypełnione emocjami, dolegliwościami, czuciem lub napięciem; zwykle podczas Pełni czuję się przepełniona, czym? Zwykle jest to energia. A podczas Nowiu? Raczej znikam w swoim centrum, gdzie czuję się cała w sobie.
Małgosiu, dziękuję za piękne słowa. Szczególnie w ten czas. Czas Pełni. Świętujmy. Dzielmy się naszą energią.
Chylę czoła przed Twoim majestatem…Tyś jest jak Bogini…dziękuje pięknie tej Słowiańskiej duszy…aby los czyli Opatrzność Ci sprzyjały…niech moc będzie z Tobą…;-)
<3
A jaki eliksir księżycowy przyrządzić w zimowo-wiosenny czas?
Piękna mieszanka na zdjęciu.
Chciałam jeszcze podziękować za wspaniałą książkę o ziołach, jej zakup to była jedna z lepszych decyzji. Studiuję ją niemal codziennie w parze z księgą Ożarowskiego i Jaroniewskiego ☺️
Pozdrawiam i czekam na kolejny tom!
Bardzo dziękuję za odżywcze słowa na temat książki „O czym szumią zioła” – niech pięknie Ci służy. Do eliksiru dodaję, to co sezonowe – o tej porze roku to gałązki np. brzozy, kwiatostany wierzby (bazie) i leszczyny (męskie żółte kotki), wciąż zielona gwiazdnica, igliwie, korzenie ziół.
Pozdrawiam 🙂