Pierwsze wzmianki o zastosowaniu nagietka (Calendula officinalis) w medycynie pochodzą z XII wieku. Średniowieczni mnisi, pragnąc zawsze mieć pod ręką to cenne ziółko, wprowadzili je na stałe do przyklasztornych wirydarzy. Dziewięć wieków później, idąc w ich ślady również wysiewam je w moim ziołowym ogrodzie.
Nagietki nie wymagają szczególnie zasobnych gleb, ale lubią wygrzewać się w ciepłych promieniach słońca. To prawdziwe zosie-samosie. Raz posiane w jednym miejscu zadomowią się tam na wiele lat. Zaopatrzone w haczyki nasiona o kształcie półksiężyca są bardzo żywotne. Gdzie spadną jesienią, tam bez problemu kiełkują już wczesną wiosną.
Nagietki darzę szczególnym sentymentem, bo z nimi zdobywałam moje pierwsze zielarskie szlify. Pierwszy w życiu olej ziołowy zrobiłam właśnie z nagietka. Ponad dwadzieścia lat temu. I od tego czasu temperatura łączącego mnie z nagietkami uczucia ani trochę nie spadła.
Koszyczki nagietka mają działanie przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, przeciwgrzybicze i przeciwwirusowe. Pobudzają wydzielanie soku żołądkowego i żółci. Wzmacniają siły obronne organizmu. Badania wykazały, że nagietek jest pomocny w zwalczaniu infekcji wywołanej przez gronkowce.
Wewnętrznie stosujemy go w chorobach układu pokarmowego, niestrawności, wrzodach żołądka, w stanach zapalnych dróg żółciowych, niedomaganiach wątroby, po zatruciu grzybami lub po intensywnej antybiotykoterapii.
Nagietek, jeśli tylko uchylić mu wrót swojego domu wnet stanie się oddanym giermkiem każdej kobiety. Ukoi dolegliwości związane z zespołem napięcia przedmiesiączkowego, pomoże przy bolesnych miesiączkach, złagodzi objawy towarzyszące menopauzie.
Przy stosowaniu zewnętrznym leczy stany zapalne, przyspiesza gojenie się ran, stymuluje wzrost nowych komórek, działa przeciwgrzybicznie i silnie regenerująco na skórę. Stosuje się go na oparzenia, odmrożenia, rany i pęknięcia naskórka, na wysypki i egzemy, kontuzje i stłuczenia, bolące brodawki sutkowe w okresie karmienia piersią, w grzybicach skóry, przy pękających naczynkach krwionośnych. Można go stosować na rany pooperacyjne – zmniejsza widoczność blizn w miejscach założonych szwów.
Reasumując – nagietek jest dobry na niemal wszystkie problemy skórne.
Podobnie jak w przypadku wielu innych ziół, podstawowe substancje lecznicze zawarte w nagietku słabo rozpuszczają się w wodzie. Dlatego do domowej apteczki ziołowej przygotowuję silniej działające leki – nalewkę, ekstrakt olejowy i octowy. A napar piję przede wszystkim dla przyjemności.
Nalewka nagietkowa
Półlitrowy słoik wypełnij świeżo zebranymi koszyczkami nagietka lub całym kwitnącym zielem. Zalej wódką, tak aby całkowicie przykryć kwiatostany. Szczelnie zamknij słoik. Umieść w ciepłym i ciemnym miejscu na trzy tygodnie. Raz dziennie przemieszaj zawartość naczynia.
Gdy nalewka będzie gotowa przecedź ją przez sito, a następnie przepuść przez filtr do kawy. Klarowny płyn rozlej do ciemnych butelek i przechowuj w chłodnym miejscu.
Zażywaj po 1 łyżeczce w rozcieńczeniu z niewielką ilością wody przed posiłkami. Stosuj we wszystkich wcześniej opisanych dolegliwościach. Nalewki możesz także używać do wcierań w przypadku kontuzji oraz do odkażania ran i przy trądziku.
Olej nagietkowy
Półlitrowy słoik wypełnij ususzonymi lub świeżymi, drobno pociętymi kwiatami nagietka. Całość zalej do pełna lekko podgrzanym olejem dobrej jakości. Ja użyłam oleju z pestek winogron. Odstaw na dwa tygodnie w ciepłe miejsce. Jeśli nastawiłaś olej w naczyniu z ciemnego szkła możesz go wytrawiać na nasłonecznionym parapecie okiennym.
Gdy olej będzie gotowy przecedź go przez sito, a następnie przefiltruj przez gęstą gazę. Przechowuj w ciemnej butelce w lodówce do pół roku.
Złotożółty olej z nagietka można zażywać trzy razy dziennie po jednej łyżce w wyżej opisanych dolegliwościach.
Ja stosuję go przede wszystkim zewnętrznie. Na skaleczenia i otarcia. Jak nie u ludzi, to u zwierząt. Olej nagietkowy wchodzi w skład mojego Osobistego Niezbędnika Wiejskiej Gospodyni. Zajmuje w nim honorowe miejsce tuż obok maści z liści bzu czarnego i oleju rumiankowego.
To również cudowny w swej prostocie i bardzo skuteczny kosmetyk. Odżywia, wygładza i natłuszcza cerę. Warto go stosować do masażu skóry suchej i zwiotczałej, w celu jej zmiękczenia, ukojenia podrażnień i ogólnej regeneracji.
Jeśli masz cerę tłustą – nic straconego. Olej nagietkowy, dzięki swoich właściwościom przeciwzapalnym i bakteriobójczym również w tym przypadku zadziała korzystnie. Tym bardziej, że posiada zdolność regulowania produkcji sebum.
Kompres z oleju nagietkowego ma zbawienny wpływ na skórę. Wystarczy czystą gazę zmoczyć w oleju i nałożyć ją na twarz lub inne partie ciała na godzinę. Po zakończonym zabiegu pozostałości oleju delikatnie wklepuje się w skórę. Można dodawać go do maseczek i kąpieli, a zimą jest idealny do pielęgnacji spierzchniętych warg. Dzięki prostemu i naturalnemu składowi doskonale nadaje się do pielęgnacji delikatnej skóry niemowląt.
Olej nagietkowy jest równie dobry do pielęgnacji włosów jak mój ulubiony olej pokrzywowy. Niewielką ilość oleju wciera się we włosy i pozostawia na kilka godzin, a następnie myje głowę szamponem. Taka olejowa odżywka regeneruje włosy suche, zniszczone farbowaniem i innymi zabiegami fryzjerskimi. W efekcie stają się sprężyste, gładkie i poprawia się ich kondycja.
Przy samodzielnym zbieraniu nagietka pamiętaj o tym, że do celów leczniczych używa się wyłącznie kwiatostanów o intensywnie pomarańczowym zabarwieniu. Te w kolorze żółtym są pozbawione zdrowotnych właściwości.
Maria Konopnicka nawoływała do pójścia na jagody, Bolesław Leśmian do myszkowania w malinowym chruśniaku. A ja zachęcam Cię do wybrania się do zaprzyjaźnionego ogrodu. Na nagietki!
Z jakimi ziołami zdobywałaś swoje pierwsze zielarskie szlify? Co planujesz zrobić z nagietka?
Pierwsze zielarskie szlify zdobywałam z dziurawcem. Nagietek też kilka lat temu zasiałam w ogrodzie. Mam niezwykle obfite zbiory. W tej chwili mam litrowy słoik suszonych płatków z nagietka. Czasami piję z nich herbatkę. Macerat olejowy robię w ten sposób, że wrzucam owe płatki do słoika, zalewam olejem z pestek winogron i gotuję w kąpieli wodnej trzy – cztery godziny, po czym przecedzam. Stosuję ten macerat do produkcji kremów do twarzy. jak poparzę sobie łapę, to naciewram tym maceratem…. Ale po przeczytaniu tego artykułu zastanawiam się, czy ten mój sposób macerowania jest dobry , czy gotując w kąpieli wodnej – jednak w wysokiej temperaturze nie zabijam cennych składników tego ziela?
Irena, olej nagietkowy najlepiej robić ze świeżych kwiatostanów macerując w oleju przez około 2 tygodnie. Ma wtedy więcej właściwości leczniczych niż ten robiony z suszonych płatków. Ale zimą, gdy brak świeżego surowca jak najbardziej można sporządzać go w opisany przez Ciebie sposób.
Ja po prostu robię latem duże zapasy oleju ze świeżych kwiatów, przetwarzam część na maści i korzystam z tego aż do następnego sezonu. Oleje i maści można przechowywać w lodówce naprawdę długo bez uszczerbku dla ich leczniczych mocy.
Cudowne informacje, bardzo Ci za nie dziękuję. Kiedyś zrobiłam maść nagietkową na bazie smalcu ale ten olej zdecydowanie bardziej mi odpowiada. Maść była genialna na zniszczone ręce mojego męża, żaden krem i balsam nie dawał rady. Cudowne działanie miała.
Anno, dziękuję za Twój wpis. Maść nagietkowa wykonana na bazie świeżych kwiatostanów nagietka, dzięki dużej zawartości karotenoidów ma silne właściwości regenerujące i gojące, o czym moje ręce ogrodniczki przekonały się wielokrotnie 🙂 Ja maść nagietkową przygotowuję właśnie na bazie wyciągu olejowego, po prostu zagęszczam go woskiem pszczelim.