Do początków XX wieku medycyna opierała się w dużej mierze na roślinach. Dopiero liczne odkrycia w zakresie chemii i intensywny rozwój tej gałęzi nauk spowodowały, że szala zwycięstwa przechyliła się na stronę leków syntetycznych. Pierwowzorem dla większości z nich były jednak substancje roślinne.
Z jednej strony zioła są coraz lepiej zbadane. Znamy dokładniej ich skład chemiczny. Jednocześnie jednak umiejętności praktyczne w zakresie ich stosowania w życiu codziennym w dużej mierze zostały utracone. Mądrość naszych przodków uległa zapomnieniu, wyparta przez medycynę akademicką, przemysł farmaceutyczny i zalecenia lekarzy.
Przez całe wieki domowe leczenie i opieka nad chorymi pozostawały w rękach kobiet. Zajęciem tym parały się nie tylko wiejskie babki i akuszerki. Aż do końca XIX wieku również mieszkańcy dworów i dworków w kwestiach zdrowotnych polegali na domowych apteczkach. W czasach gdy „po miasteczkach nigdzie jeszcze nie było lekarzy ani aptek, a do większych miast nie było kolei ani dróg szosowych” sami brali odpowiedzialność za własne zdrowie.
Pieczę nad apteczkami pełniły tzw. panny apteczkowe. W ich rolę wcielały się same właścicielki dworów, niekiedy ich córki lub godne zaufania krewne. Bywało też, że zadanie to powierzano „poważnéj ochmistrzyni”.
Do powinności panien apteczkowych należało dbanie nie tylko o dobry stan domowników, gości oraz sąsiadów, ale również samej apteczki. Miała być zawsze wzorowo zaopatrzona „ażeby w chwili stanowczéj nie brakowało niczego”.
Każda szanująca się panna apteczkowa nieustannie pogłębiała swoją wiedzę fachową.
„Syreniusza, Marcina z Urzędowa lub inny zielnik przed sobą mając, przewartowawszy go nie raz, umiejąc go prawie na pamięć”, zaczytywała się w popularnych niegdyś kalendarzach, które stanowiły istny miszmasz informacji wszelakich, uczęszczała na specjalistyczne kursy, ale przede wszystkim doskonaliła umiejętności w praktyce. Panna apteczkowa sporządzała leki na wszystkie możliwe dolegliwości. „Od wiosny aż do późnéj jesieni: to na alembiku pędziła wody, wódki, smażyła sadła, zbierała tłustości, robiła dryakwie, octy, suszyła kwiaty, liście, owoce, korzenie. […] bywały wody i wódki […] z roślin, od wonnéj konwalii zacząwszy, i róży aż do bławatków, dzięglu, ruty, piołunu, ile ich tylko znać która mogła lub wyczytać, albo zasłyszeć od kogo”.
W leczniczej apteczce nie mogło zabraknąć najbardziej podówczas modnych mikstur „wody marcowéj, z śniégu stopionéj, płeć piękną utrzymującéj, lub chroniącéj od piegów, pierwszéj wody dészczowéj, albo w czasie grzmotów i piorunów zebranej”. Wielkim powodzeniem w tej materii cieszyła się również woda do mycia twarzy przyrządzana z ogórków.
Przepisy na te kosmetyki własnej roboty zdradza Wincentyna Zawadzka, autorka „Gospodyni litewskiej” (1858).
Woda marcowa
Przez śnieg marcowy rozumie się ten tylko, co w tym miesiącu pada, a który się zbiera z wierzchu nie mieszając ze starym. Woda z niego nie na ogniu ale w izbie stopiona, przechowuje się w butelkach przez rok cały w sklepie […]. Jeśli kto nie może lub nie chce używać wody marcowéj, niech przynajmniéj myje się miękką deszczową, lub ze stawu braną; ale nigdy z krynicy lub studni, bo te robią skórę twardą i szczepiącą się.
Woda ogórkowa na płeć
Świéże ogórki obrane z łuski, pokroić i włożyć do butelki; gdy już się nałoży półowę onéj, dopełnić wódką, i postawić na słońcu. Po 12 dniach wnieść do suchego sklepu. Używać ją tak: wymytą i do sucha wytartą twarz, wycierać cieńkim w téj wodzie pomoczonym ręcznikiem. Nie tylko płeć odświéża, lecz i oczy wzmacnia
Przygotowaniom niemal nie było końca, a lista niezbędnych remediów była bardzo długa. „Octy nadewszystko: malinowe, konwaliowe, fiałkowe, porzéczkowe, berberysowe i t.p. być musiały koniecznie, i zioła wszelkiego rodzaju: to całkowicie suszone, to części ich jakie, którém jedynie przyznawano skutek”. W apteczkach nie mogło zabraknąć najcenniejszych roślin „karolku, kminku polnego, ogrodowego, czyli aminku, kolendry, kopru włoskiego, majeranu, rzerzuchy wodnej, ogrodowej, czostku i rokambułu, cébuli prostéj, hiszpańskiéj, szarlotki, szpikanardy, gatunku lawendy, anyżu indyjskiego gwiaździstego, bazylku, wasilu, chrzanu, czernuszki dzięcieliny, to jest cząbru włoskiego, szczypioru, trybulki, chmielu, szałwii, rozmarynu, jałowcu […] albo płatków farbowanych, które służyły do nadania farby galaretom, cukrom”. Zioła najczęściej kupowano od wiejskich zbieraczek, ale bywało, że i sama panna apteczkowa wyruszała z pomocnicami na łąki i pod jej czujnym okiem pozyskiwano je na rąk kilkanaście.
Zawartość apteczek nie ograniczała się li tylko do leczniczych remediów. Wyróżniano ich, jak wyjaśnia Łukasz Gołębiowski w wydanej w 1830 roku publikacji „Domy i dwory”, dwa rodzaje „dla zdrowia, i wygody lub przyjemności, czyli: pierwsze jako lékarstwa, drugie jako przysmaki”.
W skład tej przeznaczonej dla uciech podniebienia „należały wódki zakrawne, słodkie lub gorzkie, likwory, konfitury, soki, powidła, serki, pierniczki, makowniki, owoce suszone, marynowane, wszelkie marynaty, wszelkie wety, lub co przekąską zwano, gomółki, krajanki i t.p.”.
Prawidła przygotowywania tych wszystkich przetworów były przekazywane w linii żeńskiej z pokolenia na pokolenie. Dodatkowo wiedzę czerpano z „książek i rękopiśmiennych przepisów domowych”.
Jak podkreśla Zygmunt Gloger w wydanej w 1900 roku Encyklopedii staropolskiej ilustrowanej: „Aby wszystko umieć zrobić i podołać w zaopatrzeniu domowej apteczki, potrzeba było wielkiej biegłości i doświadczenia nielada”.
O tym jak ważną rolę pełniły domowe apteczki świadczy fakt, że podlegały one rozmaitym regulacjom prawnym. Pierwsze z nich, „O apteczkach domowych i środkach podręcznych” wprowadzono w 1844 roku. Po raz kolejny powtórzono je, poszerzając przy tym wachlarz zalecanych leków w 1921 roku (Ministerstwo Zdrowia Publicznego, dział II nr 19 „Spis artykułów leczniczych, które mogą być utrzymywane w aptekach domowych”). W międzyczasie w roku 1888 ukazała się publikacja A. Sochackiego „Apteczka dla dworu wiejskiego i osób na wsi zamieszkałych”. Autor pokładał nadzieję, że „będzie ona pomocna dobroczynność leczniczą dworów skierować na właściwe tory” i podawał szereg wskazówek jak prawidłowo zaopatrzyć domową apteczkę.
Moim marzeniem jest, aby każda z nas posiadła umiejętność sporządzania roślinnych leków i miała w swoim domu własną, pachnącą ziołami apteczkę. A czynności takie jak uprawianie ogrodu, karmienie, leczenie odzyskały w naszym świecie należytą im wartość.
Pragniesz poczytać więcej o zielarskim dziedzictwie kobiet? Poznać stare receptury na ziołowe remedia? A może marzy Ci się wielkiej urody kajet do zapisywania własnych przepisów?
Zobacz „Receptariusz ziołowy”, który dla Ciebie przygotowałam.
Bibliografia:
- Arabas I., Dawne apteczki i ich opiekunki Panacea i Hygiea w polskim dworku, Panacea Nr 2 (11), kwiecień – czerwiec 2005 strony: 34-37, https://panacea.pl/articles.php?id=191
Źródła cytatów:
- Gołębiowski Ł., Domy i dwory : przy tem opisanie apteczki, kuchni, stołów, uczt, trunków i pijatyki, łaźni i kapieli, pościeli, ogrodów, powozów i koni, błaznów, karłów, wszelkich zwyczajów dworskich i różnych obyczajowych szczegółów, W Warszawie : nakład autora : druk. N. Glücksberga, księg. i typogr. król. Aleksandrowskiego Uniwersytetu, 1830, http://mars.cbr.edu.pl:8080/dlibra/doccontent?id=233
- Gloger Z., Encyklopedia staropolska ilustrowana. T. 1, Druk P. Laskauera i W. Babickiego, Warszawa 1900, http://cyfrowa.chbp.chelm.pl/dlibra/docmetadata?id=9718&from=pubstats
- Zawadzka, Wincentyna L.A., Gospodyni litewska czyli nauka utrzymywania porządnie domu i zaopatrzenia go we wszystkie przyprawy, zapasy kuchenne, apteczkowe i gospodarskie tudzież hodowania i utrzymywania bydła, ptastwa i innych żywiołów…, Wilno: Druk. Józefa Zawadzkiego, 1858, http://mars.cbr.edu.pl:8080/dlibra/doccontent?id=204
I ja mam zamiar mieć taką apteczkę:) Serdecznie pozdrawiam
Życzę Ci, aby stała się prawdziwą strażniczką zdrowia. Cieszyła oczy, podniebienie i rozsiewała cudne aromaty. Pozdrawiam od serca.