Ziołolecznictwo to sztuka praktyczna. Codzienna praca z roślinami. Nie da się poznać jego tajników wyłącznie z książek. Od suchej teorii jeszcze nikt zielarzem nie został. Przynajmniej takim z prawdziwego zdarzenia.
Jeśli pragniesz zgłębiać tajemnice roślin otwórz się na eksperymentowanie, próbowanie ziół na własnej skórze. Zacznij od ziół łagodnie działających, bezpiecznych.
Z potencjału roślin leczniczych można korzystać na wiele sposobów.
Najłatwiejszy polega na spożywaniu tego, co zbierzemy, co często praktykuje się wiosną zapraszając w kuchenne progi ziołowe nowalijki: młode liście krwawnika, babki, pokrzywy, podagrycznika czy mniszka.
Na przeciwległym biegunie znajdują się naukowcy pracujący w laboratoriach, w których na potrzeby przemysłu farmaceutycznego izolują z roślin pojedyncze substancje czynne o ściśle określonym działaniu leczniczym. Następnie ustalają ich wzór chemiczny i jeśli istnieje taka możliwość syntetyzują ich odpowiednik. Po przeprowadzeniu niezbędnych badań wprowadzają je na rynek.
Zabiegi te przywodzą na myśl próbę wyodrębnienia z przepięknej, pełnej harmonii sonaty fortepianowej pojedynczego tonu.
Takie podejście kłóci się z ideą tradycyjnego ziołolecznictwa, gdzie uważa się, że cała roślina leczy, a nie jeden wyizolowany z niej związek.
Sztuka sporządzania ziołowych remediów sięga starożytności.
Jej podwaliny stworzył Claudius Galenus, zwany po prostu Galenem (ur. ok. 130, zm. 200 n. e.) – dociekliwy badacz, filozof, medyk i pasjonat roślin. Doszedł on do wniosku, że skuteczność ziół zależy od formy, w jakiej są podawane i zaczął je odpowiednio przetwarzać. Opracował i wprowadził do swojej codziennej praktyki nieznane wcześniej postacie leków jak napary, odwary, wyciągi na winie, occie czy lecznicze mazidła. Ich przygotowywanie opierało się na prostych, dostępnych dla każdego technikach – rozdrobnieniu surowca i trwającej określony czas maceracji.
Jego zalecenia, podobnie jak starożytne budowle, wytrzymały próbę czasu i są aktualne do dzisiaj. Fakt, że przetrwały tyle setek lat, jest najwyższą rękojmią ich skuteczności. Dla podkreślenia jego wkładu, naukę o metodach sporządzania leków roślinnych i ich postaci nazwano preparatyką galenową, a same preparaty – galenowymi.
Ich sporządzanie opiera się na prostej zasadzie ekstrahowania znajdujących się w roślinie związków czynnych przy pomocy różnych płynów, pełniących rolę rozpuszczalników.
W warunkach domowych najłatwiej zastosować w tym celu metodę maceracji. To nic innego jak zalanie ziół odpowiednim rozpuszczalnikiem, na przykład wodą, olejem, alkoholem, gliceryną czy octem i pozostawienie ich na określony czas.
Nie działa to jednak w ten sposób (o czym wiele osób niestety nie wie), że np. liście babki zalejesz w jednym słoju olejem, w innym octem, w jeszcze innym alkoholem, a w kolejnym wrzącą wodą i otrzymasz w każdej sytuacji wartościowy preparat.
Prawidłowe dobranie rozpuszczalnika ma w fitoterapii doniosłe znaczenie.
Związki lecznicze zawarte w ziołach w zależności od swojej budowy różnią się stopniem rozpuszczalności w różnych płynach. Z tego powodu niektóre zioła zalewa się wodą, inne alkoholem lub olejem. Niektóre wymagają gotowania, inne preferują chłodne płyny.
Wiedza o tym jakiego rozpuszczalnika użyć jest zatem niezwykle ważna, bo przekłada się na skuteczność przygotowywanych przez nas ziołowych medykamentów.
Najbardziej popularnymi preparatami galenowymi w naszych domach są wyciągi wodne: maceraty na zimno, napary, wywary, odwary, syropy.
Zanim jednak zalejesz zioła wodą zwróć uwagę na zawarte w nich substancje czynne oraz ich właściwości, a szczególnie: stopień rozpuszczalności w wodzie, możliwości hydrolizy w czasie sporządzania wyciągu (ogrzewania) oraz możliwość ulatniania się substancji czynnych z parą wodną podczas ogrzewania.
Skład rośliny jest dla nas wskazówką w jaki sposób się z nią obchodzić, aby wydobyć z niej jak najwięcej dobra. Jeśli posiądziesz odpowiednią wiedzę będziesz z niego czytać jak z książki.
W wodzie dobrze rozpuszczają się m.in. antocyjany, saponiny, węglowodany, glukozynolany, glikozydy fenolowe (np. arbutyna), kwasy organiczne, związki goryczowe, garbniki, antrazwiązki, alantoina, inulina, sole mineralne, witaminy rozpuszczalne w wodzie: z grupy B oraz witamina C. Wodą zalewa się także zioła zawierające pęczniejące śluzy oraz pektyny.
Poza tym w wodzie na ogół dobrze rozpuszczają się aminokwasy oraz niektóre białka – jednak ze względu na to, że są wrażliwe na wysoką temperaturę jeśli chcemy je „wydobyć” robimy wyciągi na zimno, czyli maceraty.
W mojej liczącej 416 stron książce „O CZYM SZUMIĄ ZIOŁA” tematowi prawidłowego sporządzania ziołowych remediów (wyciągi wodne, octowe, olejowe, wyciągi glicerynowe, alkoholowe, maści, czopki itd.) poświęcam aż 130 stron.
To najbardziej kluczowa wiedza, jeśli pragniesz zajmować się ziołowym rzemiosłem.
Bibliografia:
- Kowalska R., O czym szumią zioła, Yoplo, Grabowo 2021
- red. Ożarowski A., Ziołolecznictwo. Poradnik dla lekarzy, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa 1982