Zioła w zespole napięcia przedmiesiączkowego

Czy prowadzisz kronikę swojego cyklu menstruacyjnego?
Codzienne zapiski, uważne słuchanie sygnałów płynących z ciała (czasem to tylko łagodne fale, innym razem prawdziwy sztorm) pozwalają zrozumieć własny cykl, nauczyć się z nim współpracować. Po kilku miesiącach obserwacji dostrzeżesz pewien powtarzający się schemat, a poszczególne fazy cyklu staną się dla Ciebie przewidywalne. Zaprzyjaźnisz się z nim, zaczniesz czerpać z płynącej z niego mądrości. Stanie się dla Ciebie drogowskazem…

Cykliczna natura kobiecego ciała przypomina pory roku. Menstruacja jest niczym zima. To czas wycofania się, gdy większość z nas pragnie ciepła, odpoczynku i spokoju. Zagrzebania się jak kot w ciepłej miękkości koca. Wiosna to odpowiednik fazy przedowulacyjnej, tuż po miesiączce. Macica zrzuciła właśnie swoją starą skórę, a my czujemy się lekkie, pełne pomysłów, otwarte na to, co niesie życie. Czas owulacji to lato – rozkwitasz, promieniejesz, kochasz siebie do szaleństwa. Jesień to faza przedmenstruacyjna – wyciszenia, zwolnienia, przyjrzenia się sobie. Czas kiedy ciemność zaczyna połykać światło. Również to, które nosimy w sobie. Dla wielu kobiet to najtrudniejsza faza cyklu. Nielubiana, ciężka do zaakceptowania, trudna do zniesienia.
Faza, którą chciałoby się przespać.

W tym okresie u wielu kobiet pojawia się szereg dolegliwości: migrena, ból piersi, wzdęcia, trądzik, kołatanie serca, bezsenność, zmęczenie, obrzęki, zwiększenie masy ciała, wilczy apetyt. Jakby tego było mało dochodzi jeszcze rozdrażnienie, niepokój, smutek, skłonność do płaczu. Czasem ciężko wytrzymać samej ze sobą… Te uprzykrzające życie objawy pojawiają się regularnie około 10 dni przed miesiączką. Ich lista jest zadziwiająco długa – jak podają naukowcy może dochodzić nawet do 150 pozycji. Wrzuca się je wszystkie do przepaścistego worka zwanego PMS (premenstrual syndrome), czyli zespołem napięcia przedmiesiączkowego. Jego łagodne objawy dotykają nawet 80-95% kobiet. Wraz z pojawieniem się miesiączki dolegliwości ustępują jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

PMS znany jest już od starożytności. Mimo tak długiego stażu oraz skali zjawiska naukowcy do dziś nie są zgodni jakie są jego przyczyny. Niektórzy dopatrują się ich w wahaniach hormonów, zaburzeniach w wydzielaniu neuroprzekaźników (przed miesiączką u kobiet z PMS spada stężenie serotoniny we krwi), nadmiernej ilości prostaglandyn i innych czynników zapalnych. Inni w stylu życia – nieprawidłowej diecie, braku ruchu, niewystarczającej ilości światła dziennego, a nawet nierozwiązanych problemach emocjonalnych. W efekcie nie ma jednego, skutecznego lekarstwa na PMS, które wystarczyłoby połknąć, aby mieć problem z głowy. Do zespołu napięcia przedmiesiączkowego najlepiej podejść holistycznie…

Z pomocą mogą przyjść nam zioła. Najskuteczniejszy będzie niepokalanek pospolity. Ten znany w medycynie tradycyjnej od 2000 lat śródziemnomorski krzew dostarcza leczniczych owoców. Ciemne i niewielkie, przypominają ziarna pieprzu, dlatego niepokalanek bywa niekiedy nazywany pieprzowym. Ten zielony sprzymierzeniec kobiet posiada niebagatelny wpływ na nasz układ hormonalny. Hamuje syntezę hormonu peptydowego – prolaktyny oraz jej uwalnianie z przysadki mózgowej. Wysoki poziom prolaktyny w organizmie to jedna z głównych przyczyn obrzęku i bolesności piersi w PMS. Nie bez winy są tu również estrogeny, które w tej fazie cyklu wiodą prym kosztem niedoboru progesteronu.

Kiedy ilość progesteronu jest na odpowiednim poziomie czujemy się zadowolone i zrelaksowane. I nie bez powodu. Progesteron blokuje w mózgu te same receptory co Relanium – lek o silnym działaniu uspokajającym i przeciwlękowym. I tutaj znów możesz liczyć na niepokalanek. Dzięki niemu zwiększa się wydzielanie hormonu luteinizującego (LH), który nie tylko stymuluje owulację zwiększając płodność, ale także pobudza wytwarzanie progesteronu. A ten ostatni u kobiet cierpiących na PMS bardzo się przyda.
Regularne zażywanie niepokalanka przez co najmniej 3 miesiące sprawia, że objawy zespołu napięcia przedmiesiączkowego tracą na sile. Cykle stają się bardziej regularne, maleje obrzęk i bolesność piersi, zmniejszają się obrzęki spowodowane zatrzymywaniem się wody, znika rozdrażnienie psychiczne.
Autorzy książki „Fitoterapia i leki roślinne” podają wyniki badań klinicznych, podczas których kobietom z PMS przez 3 miesiące podawano nalewkę z owoców niepokalanka oraz witaminę B6. W efekcie psychiczne i fizyczne objawy PMS ustąpiły aż u 90-93% kobiet.

Niepokalanek ma również właściwości estrogenne, dlatego będzie cennym lekiem dla kobiet w okresie klimakterium. Co ciekawe u mężczyzn obniża libido. Z tego powodu dawniej sadzony był w przyklasztornych ogrodach.
Również Ty możesz uprawiać go w swoim ogrodzie. Niestety w naszym klimacie nie wydaje owoców, dlatego najczęściej stosuje się go w formie gotowych preparatów aptecznych.
Niepokalanka nie należy łączyć z lekami antykoncepcyjnymi oraz stosować podczas ciąży i laktacji.

W zespole napięcia przedmiesiączkowego ulgę może przynieść także wiesiołek dwuletni, a konkretnie olej z jego nasion tłoczony na zimno. To bogate źródło nienasyconych kwasów tłuszczowych – kwasu linolowego oraz kwasu y-linolenowego. Wykazuje nie tylko silne działanie przeciwzapalne, ale również skutecznie zmniejsza bóle piersi związane z PMS. Jak wynika z badań klinicznych najlepsze efekty przynosi w połączeniu z witaminą B6 oraz witaminą E. Olej dobrej jakości możesz zażywać po 1 łyżce dwa razy dziennie. Ważna jest systematyczność – stosowanie preparatów roślinnych wymaga cierpliwości, a na efekty trzeba trochę poczekać. Niektórzy fitoterapeuci zalecają również masaż piersi olejem wiesiołkowym.

Za zespół napięcia przedmiesiączkowego odpowiadają również prostaglandyny oraz inne czynniki zapalne, dlatego warto stosować zioła o działaniu przeciwzapalnym. Należą do nich m.in. wierzba (kora), rozmaryn, tymianek, krwawnik, lebiodka, nagietek.

Bezpośrednio przed menstruacją układ immunologiczny słabnie, stąd w tym okresie u wielu kobiet pojawia się opryszczka. Aby wzmocnić odporność możesz sięgnąć po kłącze jeżówki purpurowej. Działa immunostymulująco i tłumi procesy zapalne w naszym organizmie.

Jeśli przed miesiączką dopada Cię niepokój, obniżenie nastroju, albo zalewają fale trudnej do opanowania złości również możesz wspomóc się ziołami. Doskonale sprawdzi się tu przeciwdepresyjna nalewka z kwitnącego ziela dziurawca. Warto też sięgnąć po napar lub nalewkę z aromatycznej melisy, kwiatów lawendy, szyszek chmielu czy kłącza kozłka lekarskiego lub herbatkę z ziela serdecznika pospolitego.

U niektórych kobiet przed menstruacją spada poziom cukru we krwi, co objawia się m.in. zmęczeniem, zawrotami głowy i napadami wilczego głodu. W tej sytuacji sięgnij po żeń-szeń chiński lub syberyjski. Te rośliny posiadają moc stabilizowania poziomu cukru we krwi.

Zioła to tylko połowa sukcesu. Jeśli co miesiąc dolegliwości związane z PMS uprzykrzają Ci życie przyjrzyj się swojej diecie. Jedz dużo pełnoziarnistych zbóż, warzyw, ziaren, nie żałuj sobie dobrej jakości olejów tłoczonych na zimno. Ogranicz spożycie nabiału, zrezygnuj z kofeiny, rafinowanego cukru, oczyszczonej mąki oraz nienasyconych kwasów tłuszczowych trans. Pokarm bogaty w witaminy, makro – i mikroelementy sprawi, że poczujesz się lepiej. Badania naukowe pokazują, że witamina B6 oraz B12, witamina E oraz odpowiedni poziom magnezu i selenu redukują dolegliwości związane z PMS.

Ćwicz, spędzaj jak najwięcej czasu na świeżym powietrzu, zredukuj poziom stresu, ciesz się życiem. Zespół napięcia przedmiesiączkowego to sygnał wysyłany prosto z głębin Twojego brzucha do wprowadzenia zmian w życiu, zadbania o siebie, otulenia się prawdziwą troską.

Bibliografia:

  1. red. Lamer-Zarawska E., Kowal-Gierczak B., Niedworok J., Fitoterapia i leki roślinne, Wydawnictwo Lekarskie PZWL, Warszawa 2007
  2. Northrup Ch., Ciało kobiety, mądrość kobiety, Zacharek Dom Wydawniczy
  3. Brochmann N., Stokken Dahl E., Radości z kobiecości, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2017
  4. Nartowska J., Wiesiołek – nocna świeca, Panacea Nr 1 (54), styczeń – marzec 2016, strony: 5-7, https://panacea.pl/print.php?what=article&id=5401 (dostęp na dzień 20.04.2020)

Komentarze Dodaj swój

  1. Ann pisze:

    Ciekawe jest to porównanie do pór roku, zwłaszcza, że w moim wypadku… nie działa 😉 Ponieważ owulacja potrafi być dla mnie bardziej fizycznie nieprzyjemna niż menstruacja, w moim wypadku przypomina to raczej podrównikową porę suchą na przemian z porą deszczową. Ta deszczowa jest może i życiodajna, ale niesie ze sobą monsuny, lawiny błotne i duchotę. Natomiast w porze suchej czuję się pełna energii, pasji i tańca 🙂

    1. Ruta Kowalska pisze:

      Ann, bardzo ciekawe jest dla mnie to, co piszesz. Każda z nas jest inna i ta różnorodność jest piękna i z niej możemy czerpać siłę. Ja piszę o schemacie, który dotyczy dużej części kobiet (potwierdzają to nie tylko badania naukowe, ale i moje kilkuletnie doświadczenie z zasiadania w Kręgach Kobiet i słuchania opowieści), że z reguły to w czasie owulacji czujemy się jak Boginie, a przed miesiączką nastrój i poziom energii spada (właśnie jestem w tym momencie :)). Ale oczywiście nie można każdej z nas wrzucać do jednej szufladki 🙂 Ściskam Cię mocno!

  2. Renata pisze:

    Zgadzam się z autorką książki 🙂 trafne porównanie do czterech pór roku… dziękuję 😊 serdeczności 💖

    1. Ruta Kowalska pisze:

      U mnie te pory roku bardzo mocno wybrzmiewają 🙂
      Pozdrawiam ziołowo

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.