Rośliny są dla mnie czymś doskonałym samym w sobie. Nie chcę patrzeć na nie jedynie „szkiełkiem i okiem”, traktować ich wyłącznie w sposób użytkowy. Idąc do roślin otwieram serce i zmysły. Antropocentryzm odwieszam na kołek. Zostawiam w domu zamykając za sobą drzwi na trzy spusty.
Rośliny nie są towarem, a przyroda darmowym, zielonym hipermarketem. Miejscem, gdzie można iść i brać bez refleksji, szacunku i umiaru. Konsumować bez opamiętania.
Zioła zbieraj tylko wtedy, gdy jest ich w jakimś miejscu pod dostatkiem. Weź jedynie tyle, ile jest Ci potrzebne, ile faktycznie zużyjesz. Nic nie zasmuca mnie bardziej niż bezmyślne wyrzucanie zebranych w nadmiarze roślin. Nigdy nie zrywaj ziół znajdujących się pod ochroną, można je zbierać wyłącznie po uzyskaniu zgody Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Nie zbieraj ziół ze stanowisk, gdzie rośnie ich niewiele. Zawsze zostaw tyle, aby nie zaburzyć równowagi.

Jeśli pragniesz zebrać korę nie ścinaj i nie rań gałęzi. Szukaj okazji – skorzystaj z miejsc, gdzie dokonano już wycinki lub wykorzystaj gałęzie połamane przez wiatr.
Podczas wykopywania kłączy i korzeni dokładnie przemyśl, ile ich potrzebujesz. Pozostałe fragmenty kłączy i kawałki korzeni włóż z powrotem do ziemi i zakop. Szansa, że dadzą początek nowej roślinie jest bardzo duża.
Nie pozyskuję soków z drzew. Czuję, że należą do drzewa, są niczym życiodajna krew, której dopływ zapewnia im dobry start na wiosnę, witalność i doskonałą kondycję aż do momentu, kiedy koło czasu się obróci i drzewo znów pogrąży się w zimowym śnie.
Zbiór soku naraża zdrowie drzew, może prowadzić do infekcji grzybowych, nadmiernej utraty soku, osłabienia, a nawet obumarcia drzewa.
Jeśli korzystasz z ziół z upraw, sięgaj po te uprawiane ekologicznie, z poszanowaniem środowiska. Niechaj uzdrawiają nie tylko Ciebie, ale i ziemię. Sporządzony z nich lek będzie najwyższej jakości. Tylko z najlepszego ziarna da się upiec odżywczy chleb. Bądź uważna na to, co wspierasz swoimi wyborami…
Z ziołami jest podobnie jak z jedzeniem. W obu przypadkach najlepiej kierować się ideą sezonowości i lokalności. Zbieram tylko te zioła, które rosną w pobliżu mojego gospodarstwa, lub u mnie w ogrodzie. Wierzę, że to, co jest mi potrzebne jest na wyciągnięcie ręki. Że lekarstwo na trapiące mnie dolegliwości znajdę w najbliższej okolicy.

Nie czuję potrzeby korzystania z ziół z najodleglejszych zakątków świata. Moda na zioła chińskie, ajurwedyjskie, czy z Ameryki Południowej pociąga za sobą transport na duże odległości i płynące z niego konsekwencje. Nie mam też pewności, czy pozyskiwanie tych ziół nie odbywa się w sposób rabunkowy, ze szkodą dla lokalnego środowiska i pogwałceniem praw miejscowych społeczności. Czy nie wiąże się z wyzyskiem ludzi i ziemi. Jakość tych ziół często też pozostawia wiele do życzenia. Nie tylko bywają niewłaściwie zebrane lub suszone, ale jak pokazują wyniki badań, mogą być skażone metalami ciężkimi i pozostałościami pestycydów.
Wierzę w teorię, która mówi, że zioła ewoluowały wraz z nami i to, co rośnie blisko, wokół nas najbardziej nam sprzyja. Pozostaje w usankcjonowanej przez wieki harmonii z naszym organizmem, z naszą pulą genową. Geny mają wpływ na to w jaki sposób metabolizujemy dane substancje lecznicze, czyli pośrednio na ich efektywność w naszym organizmie. W myśl „ziołuj lokalnie” używam jedynie tych roślin, które rosną u mnie w ogrodzie albo w najbliższym sąsiedztwie domu. To rozwiązanie bardzo przyjazne ziemi. Bez energochłonnej produkcji, transportu i opakowań. W pełni naturalne.
Świadome zielarstwo opiera się na empatii, a nie wyzysku naszych zielonych braci i sióstr. „Primum non nocere” (z łac. „po pierwsze nie szkodzić”) to jedna z naczelnych zasad etycznych prawdziwych zielarzy. Takich z krwi i kości. Tych, którzy umiłowali rośliny całym sercem.
Zauważyłaś, że w większości przypadków, aby zebrać jakąś roślinę trzeba przed nią przyklęknąć, pokłonić się? Myślę, że nie bez powodu. To okazja, aby poprosić roślinę o możliwość skorzystania z niej. W takich momentach moje serce zawsze zalewa ciepła fala wdzięczności…
Gdy nawiążesz emocjonalną relację z roślinami nigdy nie będziesz traktować ich jedynie w sposób użyteczny i rabunkowy. Najpierw zaprzyjaźnij się z rośliną, a potem poproś o coś dla siebie… Weź jedynie tyle, ile potrzebujesz i podziękuj ziołom, że możesz czerpać z ich uzdrawiających mocy.

W kulturach tradycyjnych dbano o zachowanie równowagi pomiędzy braniem a dawaniem. Za każde ścięte drzewo, zebrane liście, kwiaty, czy owoce starano się zadośćuczynić, pozostawiano rekompensatę, ofiarę dziękczynną. Czym może ona być w dzisiejszym świecie? Jak Ty możesz odwdzięczyć się roślinom za ich hojne dary? Sposobów jest wiele… Może to być zakładanie łąk kwietnych, ochrona ginących pod naporem herbicydów cennych chwastów, sadzenie drzew, nieużywanie środków ochrony roślin w ogrodzie, angażowanie się w aktywizm ekologiczny, który jak to kiedyś ktoś określił jest niczym innym jak czynszem płaconym światu… Robienie tego, co podpowiada Ci serce i intuicja.
Dawniej
ziołolecznictwem zajmowały się osoby wyjątkowe, wiedźmy i
szeptuchy, akuszerki, uzdrowiciele, szamani. Ludzie
wysoko cenieni
w lokalnej społeczności, często
przewodnicy
duchowi. Tym, co
ich łączyło był
głęboki związek ze
światem przyrody.
I
ich dziedzictwo i wrażliwość na dary ziemi niechaj
Cię prowadzą. Nieś je
dalej
w świat…
Pięknie i mądrze piszesz. Myślę, że twoja książka będzie równie piękna.
Marzena,
Dziękuję. Tak płynie mi z serca, tak właśnie czuję rośliny…
Wszystkiego dobrego Ci życzę.
To, o czym piszesz, wiem już od jakiegoś czasu. Jednak upewniłaś mnie w tym, że powinnam się trzymać tego kierunku. Bardzo Ci dziękuję za wskazówki i przypomnienie pewnych kwestii.
Anita,
Tak, z szacunkiem i miłością do Zielonego Świata Roślin 🙂
Pani Ruto, szukam informacji o wiebrzówce kiprzycy i nie znalazłam. Czy Pani zbiera tę roślinę, czy raczej nie?
Zbieram, ale nie pisałam jeszcze o niej artykułu 🙂